- Trzeba być bardziej rygorystycznym niż przez wiele ostatnich lat, zwłaszcza gdy chodzi o finanse klasy politycznej - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były premier, a obecnie kandydat Koalicji Europejskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego Wlodzimierz Cimoszewicz. Odniósł się w ten sposób do projektu, według którego współmałżonkowie najważniejszych osób w państwie muszą także składać oświadczenia majątkowe.
- Przez 30 lat byłem zaangażowany w działalność publiczną, nie pozwoliłem sobie nigdy na kupno czegokolwiek co byłoby własnością komunalną albo państwową. Uważałem, że lepiej takiego czegoś nie robić - stwierdził. Cimoszewicz przypomniał, że kiedy Morawiecki nabywał ziemię, był radnym w sejmiku dolnośląskim. - Jeżeli podejść do tego z takiego biznesowego punktu widzenia, to niby to jest rozsądne zachowanie, ale zawsze pojawia się problem, czy człowiek wykorzystuje dla korzyści osobistych wiedzę niedostępną dla innych - tak zwaną wiedzę wewnętrzną - stwierdził. Jak wskazywał, w grze giełdowej wykorzystywanie takiej wiedzy "to jest przestępstwo, uznawane na całym świecie".
- W przypadku osoby publicznej, taka sytuacja jest dwuznaczna - zwłaszcza w takim przypadku - gdy chodzi o ziemię przekazaną przez urzędników państwowych Kościołowi, natomiast sprzedaną przez Kościół na zaskakująco korzystnych warunkach młodemu człowiekowi - kontynuował. Cimoszewicz dodał, że warto byłoby, żeby premier Morawiecki powiedział, "jakim cudem dysponował kwotą niezbędną do zakupu tych działek".
- Wedle obecnie obowiązującego prawa, pewnie naruszenia prawa nie było, ale jest cała masa dwuznaczności - ocenił.