W Finlandii dopiero co wybory parlamentarne wygrała Socjaldemokratyczna Partia Finlandii. Po raz pierwszy od 20 lat socjaliści będą mieli swojego premiera. Są największą partią w fińskim parlamencie. Prognozy wskazują również, że w najbliższym czasie także w Hiszpanii socjaliści zdobędą największe poparcie, a co za tym idzie największą liczbę mandatów. Wydaje się, że również brytyjskie zamieszanie z Brexitem, które królestwu zafundowali konserwatyści, także działa na korzyść Partii Pracy. Wstrzymajmy się więc z radykalnymi ocenami, bo to wszystko są sygnały, że w Europie polityczny trend się odwraca. Zwłaszcza, że poza polityczną hałaśliwością populiści nie mają niczego poważnego do zaoferowania. Wszystko, co oni mogą dać Europie, to podziały „swój-obcy” i nieszczęście.
Ludzi w stronę populistów popycha głównie trudna sytuacja osobista. Lewica musi się z tym zmierzyć. Dla wszystkich równe rozwiązania socjalne, europejska płaca minimalna, działania chroniące pracowników w całej UE i pełne, jednakowe dla wszystkich prawa człowieka, to jest najprostszy program dla Europy i najlepszy sposób na zatrzymanie populistów.
Mam swoje przemyślenia na ten temat, taką, mówiąc modnym obecnie językiem, „trójkę Liberadzkiego”: Tyle samo środków co dotychczas na politykę spójności i na politykę rolną; trzy razy więcej na Erasmus, aby młodzi ludzie mogli się kształcić; dwa razy więcej środków na badania i innowacyjność, gdyż szansą Unii jest odzyskanie przewag technologicznych. Europejska lewica idzie w tym kierunku i należy ją w tym wspierać.
Prof. Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Tygodnik Koszaliński, 19 kwietnia 2019 r.