– Pan Morawiecki pozwolił sobie na niewybredne żarty pod moim adresem. W ten sposób dopuścił się łgarstwa. (...) Dopóty, dopóki on mnie publicznie nie przeprosi, będę go nazywał łgarzem – powiedział w "Polityce na Ostro" w Polsat News były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Odniósł się w ten sposób do słów Mateusza Morawieckiego, który nawiązał do doniesień medialnych ws. leśniczówki b. szefa rządu. Włodzimierz Cimoszewicz poinformował, że wyprowadzka była uzgadniana z nadleśnictwem. – Bardzo niewygodny dla mnie i kosztowny demontaż boazerii i centralnego ogrzewania nastąpił na wyraźną prośbę nadleśnictwa. Potwierdzają to dokumenty z nadleśnictwa – podkreślił.
– Pan Morawiecki nie wyciągnął żadnych wniosków z takiej wpadki sprzed jakiegoś czasu, kiedy stwierdził, podążając za plotkami, że na pewnym ze zdjęć znajdowała się Małgorzata Gersdorf, jako studentka, z Edwardem Gierkiem, mimo że to była nieprawda – powiedział były premier.
Zdaniem Cimoszewicza, Morawiecki się wtedy "skompromitował". – Dlatego, że ja sobie nie wyobrażam, jako były premier, że premier podaje tego typu rzeczy bez sprawdzenia – ocenił.
Były szef rządu powiedział, że podejmie kroki prawne wobec "Gazety Polskiej" i telewizji publicznej. – Pozwy są w drodze do sądu (...) Dopuszczono się kryminalnego sfabrykowania informacji – dodał.