Nie tak dawno temu premier Morawiecki na jednym ze spotkań z mieszkańcami, wychwalając dokonania PiS w ciągu 3 lat rządów (zwłaszcza obniżenie wieku emerytalnego i program
500+) mówił m.in. tak: widzicie Państwo ile można osiągnąć "gdy kraj ma dobrego gospodarza".
Ta fraza pozostała niezauważona, a przecież PMM – jako wciąż młody polityk – może nie pamiętać, iż tego określenia ostatni bodaj raz używano w odniesieniu do Edwarda Gierka na początku lat 70. Ówczesny I sekretarz KC PZPR, który (za zachodnie kredyty) modernizował Polskę i otwierał ją szerzej na świat, był bardzo popularny przez pierwsze lata swoich rządów. Później sformułowanie to zniknęło z naszego słownika politycznego, gdyż w jakimś sensie przywodziło na myśl mini-kult jednostki, a nie byliśmy przecież ani nie jesteśmy Rumunią czy Bułgarią.
O kim myślał obecny premier – jako że tego oficjalnie nie wyjawił? Jako osoba skromna – z pewnością nie o sobie, ponieważ, poza wszystkim, zna swe miejsce w szyku Zjednoczonej Prawicy. Nie przeszłoby to mu nawet przez usta. W nietypowym obecnym systemie politycznym naszego państwa (tylko nieco podobnym do aktualnego rumuńskiego) prawdziwym Gospodarzem i Decydentem jest oczywiście prezes PiS Jarosław Kaczyński, nie pełniący żadnych znaczących funkcji (sprawuje jedynie mandat poselski). Ta sytuacja częściowo przypomina w pewnym okresie rolę Józefa Piłsudskiego.
PJK nie pasjonuje się polityką zagraniczną, rzadko wyjeżdża z Polski, choć niekiedy spotyka się nad Wisłą ze znaczącymi politykami odwiedzającymi nasz kraj. Dlatego też szczególne zainteresowanie budzi, zapowiedziana ze sporym wyprzedzeniem, rozmowa w Warszawie z liderem włoskiej Ligi (dawnej Ligi Północnej), obecnym szefem MSW i wicepremierem Matteo Salvinim (45 l.). To dziś najbardziej wyrazisty polityk Italii i symbol koalicyjnego dwupartyjnego rządu – z populistycznym Ruchem Pięciu Gwiazd. Trochę przypomina Berlusconiego, choć nie ze względu na bunga-bunga (nota bene to pojęcie pochodzi z języka malajskiego i oznacza po prostu "kwiaty").
Salvini nie skończył studiów, ale ma już spory dorobek parlamentarny (także w Parlamencie Europejskim). Jest dobrym mówcą, zaś znaczną popularność zawdzięcza radykalnym poglądom. Chodzi zwłaszcza o jednoznaczne podejście antyimigranckie. W ostatnich latach do Włoch przybywało średnio rocznie ponad 100 tys. migrantów, głównie z Afryki Północnej i z regionu Sahelu, ale nie odnotowano tam żadnego zamachu terrorystycznego.
Mimo to Salvini zakazał przyjmowania w portach włoskich jakichkolwiek jednostek pływających mających na pokładzie migrantów czy uchodźców. Tak stało się wcześniej z "Aquariusem" i obecnie dzieje się z małym statkiem "Sea Watch". To wprost nieludzkie podejście zważywszy, iż według najnowszych danych UNHCR (Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców) w roku 2018 w Morzu Śródziemnym utonęło prawie 2300 takich osób. O naruszaniu Konwencji Genewskiej z 1951r. ws. uchodźców już nie wspominam. Ją narusza również rząd PiS i nie zmienia tego faktu mydlenie oczu, jakim jest (skądinąd także potrzebna), niewielka w sumie, pomoc dla uchodźców, zwłaszcza z Syrii, przebywających w Turcji, Jordanii, czy Libanie.
Obu Panów będzie więc sporo łączyć. Dodajmy do tego – eurosceptycyzm, luźne podejście do traktatów unijnych, wyraźny nacjonalizm oraz zamiar przemeblowania sceny politycznej naszego kontynentu. Trudno dziś ocenić, czy może jest to próba wypromowania ruchu alternatywnego wobec tradycyjnych ugrupowań – socjaldemokracji, chadecji, liberałów, itd.? I jakie są na to szanse?
Warto w tych okolicznościach przytoczyć stare rosyjskie przysłowie: "Rybak rybaka widzi z daleka". Tym bardziej, że sam Salvini i jego formacja są prorosyjscy.
Prof. Tadeusz Iwiński